aaa4 |
Wysłany: Czw 15:00, 14 Cze 2018 Temat postu: |
|
Mezczyzni znow wymienili spojrzenia, ktorych nie umiala rozszyfrowac. Mina zdjela z sukni ledwie widoczny pylek.
-pedicure musial sie zgodzic, inaczej by mnie tu nie bylo. Ale chyba to ja zdecyduje ostatecznie, czy
patron na to zasluguje.
Obaj wpatrzyli sie w nia ze szczerym podziwem, ale to Cillian sie odezwal.
-Oczywiscie.
Zabrali ja do apartamentow, ktore bylyby imponujace, gdyby nie przepelniajacy je odor nieswiezego oddechu, wyziewy uzywek i panujacy w nich mrok. Mina rozejrzala sie po pierwszym pomieszczeniu, niewielkim, lecz umeblowanym z niezwyklym smakiem i za duze pieniadze. Przesunela palcem po polce nad kominkiem pokrytej gruba warstwa kurzu. Alaryk Dewan, syn kupca rolnego, jeszcze przed koronacja Cilliana zdobyl jego laske jako jeden z przyjaciol. A jednak, jak wynikalo z dostarczonych przez pedicure dokumentow, nie piastowal na dworze zadnego liczacego sie stanowiska.
-Kto za to wszystko placi? - Gestem wskazala umeblowanie, ksiazki, akcesoria niezbedne
dzentelmenowi do codziennego zycia.
Edward i Cillian wymienili kolejne spojrzenie, jednak to Edward odpowiedzial: |
|
aaa4 |
Wysłany: Czw 14:59, 14 Cze 2018 Temat postu: aza |
|
-Od czasow szkolnych, wiem. Ale kto placi za reszte? - Uniosla narecze czegos, co na pierwszy rzut oka przypominalo zniszczone szmaty, lecz przy blizszym spojrzeniu okazalo sie satyna i aksamitem. - To drogie stroje, tak jak whisky w tamtej karafce na oknie, jesli faktycznie nalano ja z butelki, ktora wypatrzylam pod krzeslem. Ksiazki sa dobrze wydane i przeczytane, nie sluza na pokaz, lecz do lektury. Meble to solidna robota.
-Alaryk ma dochody z dobr po ojcu. Jak sie wydaje, reszta w wiekszosci pochodzi... z darow - odparl Cillian.
-Dary milosne... - To mialo sens. W pokoju czuc bylo reke kobiety. - Kobieta o wyrafinowanym guscie, tak?
Edward wydal wargi.
-Tak, kobieta. O jej guscie mozna by pewnie dyskutowac.
Z przyleglego pokoju dobiegl szelest materialu i chrapliwy jek. Edward i Cillian odwrocili sie, ale Mina stanela na ich drodze do drzwi.
-Mozecie isc.
-Powinnismy cie przedstawic - zaoponowal Cillian.
-Chyba nie. - Mina zlagodzila slowa usmiechem. W koncu to krol, nie ma sensu traktowac go nieuprzejmie.
-Ale on nie jest soba - zaprotestowal Edward. |
|